
Przepis wyszperałam ze starego zeszytu mojej mamy. Podchodziłam już do niego kilkakrotnie, ale opinie że jest pracochłonny i często nie wychodzi, odstraszały mnie skutecznie. W końcu ciasto doczekało się realizacji i z mojej strony mogę powiedzieć, że nakład pracy jest porównywalny z innymi plackami.
Z tego przepisu wyjdzie na pewno. Pani Walewska robi wrażenie wizualne i smakowe.
Składniki:
- 3 szklanki mąki
 
- pół szklanki cukru pudru
 
- 200g margaryny lub masła 
 
- 6 żółtek
 
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
 
Wszystkie składniki razem zagniatamy.Dzielimy na dwie równe części.Można upiec je jednocześnie  ( jeśli mamy takie same formy)  lub pojedynczo- druga część w tym czasie musi być w chłodnym miejscu .Formy wykładamy papierem do pieczenia . Ciasto rozciągamy rękami na całą długość blachy.
Beza
-  6 białek
 
- szklanka cukru
 
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
 
Białko ubijam ze szczyptą soli pod koniec wsypujemy małymi porcjami cukier. Mąkę delikatnie łączymy z ubitymi białkami.
Dodatkowo:
- powidła śliwkowe ( słoik)
 
- migdały w płatkach ( mała torebeczka wystarczy)
 
 Na pierwsze surowe ciasto dajemy połowę słoika powideł, następnie połowę ubitych białek i posypujemy płatkami migdałowymi  - ciast pieczemy w 180 stopniach ok 20 min ( wszystko zależy jaki mamy piec- ja piekę bez termoobiegu) z drugim plackiem postępujemy identycznie.
Krem:
- 2 szklanki mleka
 
- 2 żółtka
 
- 2 łyżki mąki pszennej
 
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
 
- 3 łyżki cukru
 
- cukier waniliowy
 
- 200g masła
 
Szklankę mleka gotujemy z cukrem i cukrem waniliowym , w drugiej szklance mleka rozrabiamy mąki  z żółtkami.Gdy cukry się rozpuszczą dodajemy rozmieszaną drugą szklankę mleka i ciągle mieszamy do powstania gęstego budyniu. Budyń studzimy. Do miękkiego masła dodajemy porcje zimnego budyniu( nie odwrotnie!) . Ja budyń przygotowuje jako pierwszy, gdy skończę blaty ,zdąży się schłodzić w lodówce i mogę z masłem później bez przeszkód łączyć.

Jeden z upieczonych blatów dajemy na spód na niego krem i przykrywamy drugim blatem. Ciasto smakuje najlepiej na drugi dzień.